
historia wystawy

KOLORY ÅšWIATA
To nie jest zwykła wystawa fotografii.
To zapis dziesiÄ™ciu lat mojej podróży - przez Å›wiat i przez siebie.
„Kolory Åšwiata” to moja osobista opowieść jako fotografa, podróżnika, sportowca, który w pewnym momencie przestaÅ‚ kolekcjonować znaczniki na mapie, a zaczÄ…Å‚ zbierać emocje, spojrzenia i oddechy natury. To moment zatrzymania siÄ™ po dekadzie w nieustannym ruchu - spojrzenia wstecz przez obiektyw, który nie tylko rejestruje, ale i czuje.
Na moich zdjÄ™ciach znajdziesz Å›lady poranków na pustyniach Dubaju, ciszÄ™ afrykaÅ„skich sawann, spojrzenie geparda, nocne niebo peÅ‚ne gwiazd… i zebry. UchwyciÅ‚em dzikie zwierzÄ™ta, które pozwoliÅ‚y mi podejść bliżej, niż zazwyczaj pozwalajÄ…. SpotkaÅ‚em ludzi, którzy z uÅ›miechem pokazali mi, jak żyje siÄ™ w rytmie natury. WidziaÅ‚em miejsca, które nie potrzebujÄ… podpisów, by poruszać wyobraźniÄ™.
To wystawa o zachwycie. O bliskoÅ›ci. O detalach, które w biegu Å‚atwo przeoczyć.
O tym, że fotografia to nie tylko obraz – to decyzja, że warto byÅ‚o siÄ™ zatrzymać.
„Kolory Åšwiata” to dla mnie także symboliczny punkt – dziesiÄ™ciolecie mojej drogi jako fotografa.
KiedyÅ› byÅ‚em mistrzem Polski w kitesurfingu. DziÅ› staram siÄ™ mistrzowsko uchwycić kolory Å›wiata – w Å›wietle, w cieniu i w tym, co pomiÄ™dzy.


Orki – Lofoty, Norwegia
Od zawsze marzyÅ‚em, żeby zrobić zdjÄ™cie orek. JadÄ…c na Lofoty, czuÅ‚em, że to wÅ‚aÅ›nie tam uda mi siÄ™ je spotkać mimo, że nie jest to ani oczywiste, ani Å‚atwe. W internecie istniejÄ… strony, które Å›ledzÄ… migracje orek w tym regionie, a spoterzy czekajÄ… tygodniami, aż pokażą siÄ™ na horyzoncie.
WiedziaÅ‚em, że muszÄ™ tam być. Razem z przyjacióÅ‚mi dotarliÅ›my do jednej z najpiÄ™kniejszych plaż Lofotów Uttakleiv. RobiÅ‚em zdjÄ™cia owcom na tle dramatycznych klifów, gdy nagle usÅ‚yszaÅ‚em: „Patrz! Orki!”. I rzeczywiÅ›cie — przy samym brzegu wynurzaÅ‚y siÄ™ majestatyczne pÅ‚etwy grzbietowe.
OdpaliÅ‚em drona i ruszyÅ‚em za nimi. Przez dwa kilometry leciaÅ‚em z tymi zwierzÄ™tami, które z zaciekawieniem zerkaÅ‚y w górÄ™. Orki pÅ‚ynęły za Å‚awicÄ… ryb, a wokóÅ‚ mnie krążyÅ‚y mewy, atakujÄ…c drona jakby broniÅ‚y dostÄ™pu do tej sceny. To byÅ‚o jedno z najbardziej magicznych doÅ›wiadczeÅ„ w moim życiu.

Oczy
Od zawsze mnie fascynowaÅ‚y. Mówi siÄ™, że sÄ… zwierciadÅ‚em duszy – ja uważam, że sÄ… także bramÄ… do nieskoÅ„czonej historii. WÅ‚aÅ›nie dlatego w pewnym momencie kupiÅ‚em makroobiektyw. ChciaÅ‚em podejść naprawdÄ™ blisko. Tak blisko, by zobaczyć każdy detal: ukÅ‚ad tÄ™czówki, poÅ‚ysk Å›wiatÅ‚a, strukturÄ™ spojrzenia.
FotografujÄ™ oczy od lat, ale pewna sesja zapadÅ‚a mi szczególnie w pamięć. Liliana – dziewczyna o oczach tak hipnotyzujÄ…cych, że trudno byÅ‚o od nich oderwać wzrok. OtuliÅ‚em jej twarz cienkim szalem, zostawiajÄ…c jedynie to spojrzenie. ZdjÄ™cie, które powstaÅ‚o, przypomina nie ilustracjÄ™, a emocjÄ™.
W moich fotografiach, jeśli tylko mogę, wracam do oczu. To tam zaczyna się każda opowieść.

palmy
JeÅ›li miaÅ‚bym nadać swojemu życiu symbol, byÅ‚aby to palma. Palma to dla mnie wiÄ™cej niż tropikalny motyw – to esencja podróży, oddechu, wolnoÅ›ci. Towarzyszy mi od poczÄ…tku fotograficznej drogi, pojawiajÄ…c siÄ™ na zdjÄ™ciach zawsze wtedy, gdy jestem naprawdÄ™ sobÄ….
To ujÄ™cie powstaÅ‚o pierwszej nocy na Malediwach. Nie mogÅ‚em spać. WyszedÅ‚em z aparatem, przyciÄ…gany przez odgÅ‚osy oceanu i nocne niebo. Gwiazdy wyglÄ…daÅ‚y jakby ktoÅ› rozrzuciÅ‚ je po aksamitnej przestrzeni, a palma – ta sama, którÄ… minÄ…Å‚em za dnia – staÅ‚a siÄ™ gÅ‚ównÄ… bohaterkÄ…. UstawiÅ‚em statyw miÄ™dzy dziesiÄ…tkami maÅ‚ych krabów, które klikaÅ‚y i krążyÅ‚y dookoÅ‚a mnie jak żywe mechanizmy.
SiedziaÅ‚em tam godzinami, rejestrujÄ…c dÅ‚ugi czas naÅ›wietlania i każdÄ… sekundÄ™ tej magicznej chwili. To byÅ‚o coÅ› wiÄ™cej niż zdjÄ™cie. To byÅ‚ mój wÅ‚asny kosmos – z palmÄ… w centrum.

Legendarne małpy z Ubud
Monkey Forest w Ubud na Bali – miejsce, które od lat chodziÅ‚o mi po gÅ‚owie. Dżungla peÅ‚na Å›wiÄ…tyÅ„ i… makaków. Setki, jeÅ›li nie tysiÄ…ce. Dzikość w czystej postaci, skrzyżowanie mistyki z nieprzewidywalnoÅ›ciÄ….
To nie jest zoo. To ich królestwo. MaÅ‚py sÄ… tu wszÄ™dzie: na drzewach, dachach, murkach – i w twoich kieszeniach, jeÅ›li nie uważaÅ‚eÅ›. PotrafiÄ… być agresywne, bez pardonu wyrwać jedzenie, okulary, a najczęściej telefony. PotrafiÄ… ugryźć. PotrafiÄ… siÄ™ Å›miać, ale i walczyć.
MarzyÅ‚em, by być tam z aparatem – w tej dusznej, zielonej przestrzeni, wÅ›ród kamiennych posÄ…gów poroÅ›niÄ™tych mchem, sfotografować makaki. Ich mimika, emocje, spojrzenia – zaskakujÄ…co ludzkie. Jedno zdjÄ™cie to jak portret. Ale uwaga: patrzenie im prosto w oczy to sygnaÅ‚ wyzwania. Trzeba balansować miÄ™dzy fascynacjÄ… a szacunkiem.
Moja miÅ‚ość do palm jest dobrze znana, ale makaki… one sÄ… tuż obok. Dzikie, piÄ™kne i totalnie nieprzewidywalne. I wÅ‚aÅ›nie dlatego tak bardzo chciaÅ‚em je uchwycić.

Delfiny i drżące ręce
To byÅ‚o totalnie spontaniczne. PÅ‚ynÄ™liÅ›my katamaranem na TawilÄ™, gdzieÅ› przy Hurghadzie, i nagle – bam – widzÄ™ delfiny. Bez wiÄ™kszego zastanowienia zÅ‚apaÅ‚em aparat, trzÄ™sÄ…cymi siÄ™ rÄ™kami wsadziÅ‚em go do obudowy podwodnej i wskoczyÅ‚em do wody.
Nie wiem, czy to byÅ‚o mÄ…dre, ale w tamtym momencie nie myÅ›laÅ‚em o rozsÄ…dku. Delfiny byÅ‚y tak blisko, że jeden trÄ…ciÅ‚a mnie w stopÄ™. PÅ‚ywaÅ‚y wokóÅ‚ mnie, zaglÄ…daÅ‚y, jakby byÅ‚y ciekawe kim jest ta postać, która nagle pojawiÅ‚a siÄ™ z aparatem.
ZrobiÅ‚em kilka zdjęć, a potem tylko leżaÅ‚em w wodzie i nie mogÅ‚em otrzÄ…snąć siÄ™ z emocji. Katamaran odpÅ‚ynÄ…Å‚, a ja zostaÅ‚em sam na Å›rodku Morza Czerwonego, z gÅ‚owÄ… peÅ‚nÄ… wrażeÅ„ i uÅ›miechem na twarzy, którego nie daÅ‚o siÄ™ zetrzeć do koÅ„ca dnia. WiedziaÅ‚em, że mam to zdjÄ™cie. I że to byÅ‚ jeden z tych momentów, które siÄ™ po prostu pamiÄ™ta.

Dharanboodhoo, Malediwy
To byÅ‚ mój pierwszy wyjazd na Malediwy. NapisaÅ‚a do mnie na Instagramie Magda Typelka – prowadzi tam swoje guest house’y. ZaprosiÅ‚a mnie, żebym wpadÅ‚, zobaczyÅ‚, jak wyglÄ…da życie na wyspach. PowiedziaÅ‚a, że może pokaże mi coÅ› piÄ™knego. I trafiÅ‚a w dziesiÄ…tkÄ™.
Jednego dnia popÅ‚ynÄ™liÅ›my na sÄ…siedniÄ… wyspÄ™ – Dharanboodhoo. ByÅ‚a idealna pogoda, sÅ‚oÅ„ce, lazurowa woda. PÅ‚ywaliÅ›my z żóÅ‚wiami, rekinami, wszystko byÅ‚o tak spokojne, jakby czas siÄ™ zatrzymaÅ‚. WziÄ…Å‚em drona i kiedy zobaczyÅ‚em z góry te palmy rzucajÄ…ce cieÅ„ na biaÅ‚y piasek i tÄ™ turkusowÄ… wodÄ™ – serio, aż mnie zatkaÅ‚o. StaÅ‚em z kontrolerem w rÄ™ku i tylko mówiÅ‚em do siebie: „czy ja naprawdÄ™ tu jestem?”.
To zdjÄ™cie to taki mój pierwszy kadr z Malediwów, ale też pierwszy moment, w którym poczuÅ‚em, że jestem dokÅ‚adnie tam, gdzie powinienem być.
I wiecie co? Malediwy wcale nie muszÄ… kosztować fortuny. U Magdy można zatrzymać siÄ™ za normalne pieniÄ…dze, zjeść domowe jedzenie, pogadać, zobaczyć życie wysp od Å›rodka. I to robi najwiÄ™kszÄ… różnicÄ™.

Turkusowe lustro
Miniloc – miejsce, do którego można dotrzeć tylko Å‚odziÄ…. Z zewnÄ…trz: fale, wiatr, lekki chaos. A w Å›rodku tej zatoki cisza, turkusowa tafla wody i uczucie, że nagle wszystko zwalnia.
PÅ‚ynÄ™liÅ›my katamaranem, aż podpÅ‚ynÄ™li do nas FilipiÅ„czycy w kajakach. WyskoczyliÅ›my z naszej Å‚odzi i przesiedliÅ›my siÄ™ na kajaki, żeby samemu popÅ‚ywać po tych wewnÄ™trznych lagunach. To byÅ‚ absolutny hit. Na poczÄ…tku trzeba byÅ‚o przebić siÄ™ przez prÄ…d wsteczny, który wypychaÅ‚ kajaki z powrotem na otwarte morze. Ale jak już siÄ™ udaÅ‚o wpÅ‚ynąć do Å›rodka, to nagle wszystko ucichÅ‚o. Woda gÅ‚adka jak lustro, żadnego wiatru, a dźwiÄ™ki odbijajÄ…ce siÄ™ od skaÅ‚ robiÅ‚y klimat jak w jakimÅ› Å›wiÄ…tynnym wnÄ™trzu.
To byÅ‚o pierwsze miejsce, do którego dotarliÅ›my po wypÅ‚yniÄ™ciu z El Nido i od razu wiedziaÅ‚em, że to bÄ™dzie dzieÅ„, który zapamiÄ™tam na dÅ‚ugo. Miniloc to taki maÅ‚y raj schowany miÄ™dzy skaÅ‚ami.

Plaża jak z katalogu
Ipil Ipil Beach – plaża, którÄ… widać z El Nido, gdzieÅ› zza wzgórza, ale można siÄ™ tam dostać tylko Å‚odziÄ…. Serio: wyglÄ…da dokÅ‚adnie tak, jakby ktoÅ› jÄ… wyciÄ…Å‚ z katalogu podróżniczego. Turkusowa woda, biaÅ‚y piasek, palmy i pionowe skaÅ‚y. Å»adnych hoteli, żadnych ludzi.
To byÅ‚ ostatni przystanek naszej wyprawy Å‚odziÄ… miÄ™dzy wyspami. Pierwszy raz pÅ‚ynÄ…Å‚em wtedy takÄ… tradycyjnÄ… filipiÅ„skÄ… Å‚odziÄ… – tÄ… mniejszÄ…, którÄ… widać po prawej stronie zdjÄ™cia. MieÅ›ciÅ‚a spokojnie 20–25 osób, ale przez caÅ‚y dzieÅ„ byÅ‚a tylko dla nas. Zachód sÅ‚oÅ„ca zÅ‚apaÅ‚ nas wÅ‚aÅ›nie tutaj. UdaÅ‚o mi siÄ™ odpalić drona i zrobić to zdjÄ™cie.
ZjedliÅ›my kolacjÄ™ na plaży, przy tej Å‚ódce, miÄ™dzy palmami. Zero zasiÄ™gu, zero poÅ›piechu. Tylko szum fal i moment w którym czujesz jakby Å›wiat zwolniÅ‚. Dla mnie byÅ‚ to jeden z najpiÄ™kniejszych zachodów sÅ‚oÅ„ca w życiu.

punkt odniesienia
W 1973 roku amerykaÅ„ski samolot wojskowy Douglas C-117 rozbiÅ‚ siÄ™ tutaj awaryjnie z powodu nagÅ‚ego zamarzniÄ™cia silników. Wszyscy przeżyli, ale wrak zostaÅ‚ i do dziÅ› leży na czarnym, wulkanicznym piasku – sam, poÅ›rodku niczego.
Å»eby tam dojść, trzeba przejść prawie 8 km (w obie strony) po otwartym pustkowiu. To byÅ‚a chyba najcięższa piesza trasa, jakÄ… w życiu zrobiÅ‚em. WiaÅ‚o tak mocno, że przez całą drogÄ™ szedÅ‚em bokiem, bo wiatr dosÅ‚ownie spychaÅ‚ mnie z trasy. ByÅ‚em ubrany warstwowo: termika, spodnie narciarskie, kaptur na czapce. Raz prażyÅ‚o sÅ‚oÅ„ce, chwilÄ™ później padaÅ‚o i robiÅ‚o siÄ™ lodowato.
CaÅ‚y czas widziaÅ‚em ten punkt na horyzoncie – maleÅ„kÄ… plamkÄ™ – ale nic siÄ™ nie zmieniaÅ‚o. Å»adnych punktów orientacyjnych, sam szuter i piasek. SzedÅ‚em i miaÅ‚em wrażenie, że nigdy tam nie dojdÄ™. A kiedy już zrobiÅ‚em zdjÄ™cie, zaczęła siÄ™ droga powrotna… i powiem szczerze: pierwszy raz w życiu miaÅ‚em moment, że naprawdÄ™ myÅ›laÅ‚em, że nie dam rady. Mokry, zmarzniÄ™ty, wyczerpany, z wiatrem tym razem prosto w twarz.
Ale zdjÄ™cie? No… byÅ‚o warte wszystkiego. Surowe, dramatyczne Å›wiatÅ‚o, kontrast czerni piasku z szaroÅ›ciÄ… metalu i to przerażajÄ…ce wrażenie kompletnej ciszy i samotnoÅ›ci. UchwyciÅ‚em nie tylko kadr, ale całą historiÄ™ – wysiÅ‚ek, warunki, emocje.

Nie z tego świata
Reynisfjara to jedna z najsÅ‚ynniejszych plaż Islandii, poÅ‚ożona przy miejscowoÅ›ci Vík í Mýrdal, na poÅ‚udniowym wybrzeżu wyspy. SÅ‚ynie z czarnego wulkanicznego piasku, bazaltowych kolumn i potężnych fal Oceanu Atlantyckiego. To miejsce wyglÄ…da jak z innego Å›wiata – nie bez powodu wykorzystano je jako plan zdjÄ™ciowy do „Gry o tron”, gdzie peÅ‚niÅ‚o rolÄ™ Smoczej SkaÅ‚y.
Mimo bajkowego wyglÄ…du, plaża jest wyjÄ…tkowo niebezpieczna. PrÄ…dy przybrzeżne sÄ… tu ekstremalnie silne, a fale nieprzewidywalne. Co roku dochodzi do wielu wypadków, ponieważ wystarczy chwila nieuwagi, żeby zostać porwanym przez cofajÄ…cÄ… siÄ™ wodÄ™. PrzechodzÄ…c za charakterystycznymi skaÅ‚ami na plaży, sam doÅ›wiadczyÅ‚em jak wystarczyÅ‚a pÅ‚ytka fala, by mocno pociÄ…gnęła kogoÅ› w stronÄ™ otwartego oceanu. Woda byÅ‚a lodowata, a prÄ…d natychmiast dawaÅ‚ do zrozumienia, że to nie jest miejsce na ryzyko.
To zdecydowanie punkt obowiÄ…zkowy na mapie Islandii. Warto jednak podchodzić do niego z szacunkiem, odpowiednim dystansem i ubraniem, które nie tylko chroni przed warunkami, ale też pozwala być widocznym na tle tej surowej scenerii.

Dead Vlei, Namibia
To zdjÄ™cie powstaÅ‚o w Dead Vlei, jednym z najsÅ‚ynniejszych miejsc w Namibii. To dawne jezioro, które wyschÅ‚o setki lat temu i zostaÅ‚o uwiÄ™zione miÄ™dzy ogromnymi wydmami, które praktycznie siÄ™ nie przemieszczajÄ…. Z ziemi wystajÄ… tam martwe, popÄ™kane drzewa, które od wieków nie zniknęły, ponieważ powietrze jest tak suche, że wszystko po prostu zatrzymuje siÄ™ w czasie. Miejsce ma w sobie coÅ› mistycznego, trudnego do opisania.
Byłem tam z ekipą SoulTrip. Dotarliśmy przed wschodem słońca, żeby uchwycić moment, kiedy pierwsze światło wpada między wydmy i oświetla białą ziemię.
Nie planowaÅ‚em wtedy żadnej sesji – byÅ‚em w dresie, z aparatem w rÄ™ku, gotowy na krajobrazy i suche drzewa. OkazaÅ‚o siÄ™, że dziewczyny z wyjazdu przygotowaÅ‚y siÄ™ do potencjalnej sesji lepiej niż niejedna profesjonalna modelka – miaÅ‚y przemyÅ›lane stylówki, dodatki, makijaż, wszystko dopiÄ™te na ostatni guzik. Co wiÄ™cej, zaskoczyÅ‚y mnie nie tylko przygotowaniem, ale i wyczuciem miejsca – w nieoczywistym krajobrazie potrafiÅ‚y odnaleźć klimat i zaprezentować siÄ™ tak, jakby caÅ‚e otoczenie byÅ‚o stworzone wÅ‚aÅ›nie dla nich.
JednÄ… z nich byÅ‚a Katalin – i to wÅ‚aÅ›nie ona jest na zdjÄ™ciu.
To ujÄ™cie lubiÄ™ szczególnie, bo łączy dwie rzeczy: surowość natury i delikatność obecnoÅ›ci czÅ‚owieka. I przypomina mi, że nawet w Å›rodku pustyni można wyglÄ…dać jak z planu filmowego – trzeba tylko chcieć (i spakować sukienkÄ™).

Nie wszystko musi być poważne
To zdjÄ™cie powstaÅ‚o podczas mojego pierwszego wyjazdu na Bali. ByÅ‚ to czas, kiedy zaczynaÅ‚em mocno rozwijać swoje kanaÅ‚y spoÅ‚ecznoÅ›ciowe w kontekÅ›cie fotografii, szczególnie TikToka i miaÅ‚em ogromnÄ… ochotÄ™ porobić zdjÄ™cia ciekawych osób w egzotycznych miejscach. Na miejscu spotkaliÅ›my AmeliÄ™, która wprowadziÅ‚a nas w lokalny klimat - pokazaÅ‚a kilka miejsc, o których normalnie byÅ›my nie wiedzieli.
Tego dnia pogoda zmieniaÅ‚a siÄ™ dosÅ‚ownie co godzinÄ™: deszcz, potem sÅ‚oÅ„ce, potem duszno i znowu deszcz. CaÅ‚y dzieÅ„ jeździliÅ›my skuterami po Bali, szukajÄ…c ciekawych kadrów. ZrobiliÅ›my wtedy sporo dobrych zdjęć, ale to jedno zawsze wywoÅ‚uje uÅ›miech. Jest lekkie, radosne, bez zadÄ™cia wÅ‚aÅ›nie dlatego postanowiÅ‚em wrzucić je na wystawÄ™.
W Å›wiecie, w którym zdjÄ™cia z Bali sÄ… czÄ™sto zbyt perfekcyjne i podobne do siebie, to ujÄ™cie ma coÅ› innego – trochÄ™ luzu, spontanicznoÅ›ci i po prostu dobrÄ… energiÄ™. Dla mnie to też symbol poczÄ…tku pewnej drogi.

Oczy Zanzibaru
Nie wiedziaÅ‚em, że na Zanzibarze żyjÄ… maÅ‚py, których nie ma nigdzie indziej na Å›wiecie. Gerezy czerwone to endemiczny gatunek, który wystÄ™puje tylko w Jozani Forest. MaÅ‚e, haÅ‚aÅ›liwe i zaskakujÄ…co kontaktowe – to byÅ‚y jedne z najsympatyczniejszych maÅ‚p, jakie kiedykolwiek widziaÅ‚em.
Nie byÅ‚y nachalne, nie próbowaÅ‚y nic ukraść, po prostu podchodziÅ‚y z zaciekawieniem, czasem dotykaÅ‚y obiektywu, a potem wracaÅ‚y do swoich zabaw. MiaÅ‚y niesamowity kolor oczu – jakby ktoÅ› nalaÅ‚ do nich miodu i zostawiÅ‚ odrobinÄ™ sÅ‚oÅ„ca.
ByÅ‚o w nich coÅ› wyjÄ…tkowego. Nie tylko dlatego, że należą do rzadkiego gatunku. MiaÅ‚y w sobie niezwykÅ‚y spokój i Å‚agodność. Ich obecność byÅ‚a cicha, naturalna, jakby w peÅ‚ni zanurzone byÅ‚y w swoim Å›wiecie – i wÅ‚aÅ›nie to sprawiaÅ‚o, że ten moment byÅ‚ tak poruszajÄ…cy.

chwila na Bali
Tym zdjÄ™ciem chciaÅ‚em uchwycić coÅ› prostego, ale ważnego – moment, w którym po prostu siadasz, głęboko oddychasz i patrzysz przed siebie. Bez poÅ›piechu, bez planu. Tylko ty i krajobraz.
To byÅ‚o na jednym z mostów, gdzieÅ› w Å›rodku zielonej dżungli. Jeden z tych dni, kiedy wszystko siÄ™ zmienia – miejsce, pogoda, nastrój. WokóÅ‚ soczysta zieleÅ„, tropikalna gÄ™stość i rzeka o brÄ…zowej wodzie, może maÅ‚o pocztówkowej, ale prawdziwej.
Bali potrafi zachwycić – jest egzotyczne, klimatyczne, dostÄ™pne. Ale to też wyspa kontrastów: obok piÄ™knych widoków – parność, tÅ‚ok, komary i miejsca, które wyglÄ…dajÄ… inaczej niż na Instagramie. Dla mnie to miejsce z duszÄ…, choć wiem, że nie każdemu musi siÄ™ od razu spodobać.
A to zdjÄ™cie? To maÅ‚a przypominajka, że w podróży – i w życiu – warto czasem po prostu usiąść i pozwolić, żeby Å›wiat na chwilÄ™ sam do nas przyszedÅ‚.

Władca krateru
To zdjÄ™cie zrobiÅ‚em w Ngorongoro – kraterze powulkanicznym w Tanzanii, który dziÅ› jest parkiem narodowym i wpisanym na listÄ™ Å›wiatowego dziedzictwa UNESCO. Ma okoÅ‚o 260 km² powierzchni (sam krater ma Å›rednicÄ™ ok. 19 km), a na tym stosunkowo niewielkim terenie żyje najwiÄ™ksze w Afryce zagÄ™szczenie dzikich zwierzÄ…t: gnu, zebry, lwy, nosorożce, hipopotamy, hieny… i oczywiÅ›cie sÅ‚onie.
Ten kadr byÅ‚ dla mnie wyjÄ…tkowy, bo po raz pierwszy naprawdÄ™ Å›wiadomie wykorzystaÅ‚em możliwoÅ›ci dÅ‚ugiego obiektywu – żeby uchwycić nie tylko sylwetkÄ™ sÅ‚onia, ale też caÅ‚e potężne, poroÅ›niÄ™te Å›ciany krateru w tle. To byÅ‚ jeden z trzech dorosÅ‚ych samców, które szÅ‚y powoli przez sawannÄ™.
LubiÄ™ to zdjÄ™cie nie tylko za sam kadr, ale za to, jak opowiada o miejscu. O przestrzeni, która mimo, że jest „zamkniÄ™ta” – daje dzikim zwierzÄ™tom poczucie wolnoÅ›ci i peÅ‚ni. To byÅ‚ jeden z tych momentów, kiedy widzisz zwierzÄ™ dokÅ‚adnie tam, gdzie powinno być.

bliskość bez sÅ‚ów
To zdjÄ™cie powstaÅ‚o w Parku Narodowym Etosza w Namibii – jednym z nielicznych miejsc w Afryce, gdzie można samodzielnie przemieszczać siÄ™ autem przez teren safari, pod warunkiem trzymania siÄ™ wyznaczonych dróg i nieopuszczania pojazdu. Teren jest regularnie patrolowany przez rangerów, a zasady sÄ… przestrzegane bardzo rygorystycznie.
Tego sÅ‚onia wypatrzyliÅ›my z dużej odlegÅ‚oÅ›ci. SzedÅ‚ powoli, ale zdecydowanie w naszym kierunku. Przez ponad 20 minut obserwowaliÅ›my, jak zbliża siÄ™ do nas przez otwartÄ… przestrzeÅ„ wiedzÄ…c, że to on decyduje, jak to spotkanie bÄ™dzie wyglÄ…dać. W koÅ„cu przeciÄ…Å‚ drogÄ™, przechodzÄ…c bezszelestnie miÄ™dzy dwoma autami, jakby ich w ogóle nie zauważyÅ‚. ByÅ‚ dużo wiÄ™kszy niż nasze samochody z namiotami na dachach, a mimo to – caÅ‚kowicie spokojny, niemal niewidzialny w swoim wÅ‚asnym rytmie.
To byÅ‚ wÅ‚aÅ›nie ten moment, który dla mnie definiuje safari. Czekasz, obserwujesz, nie ingerujesz. I jeÅ›li masz szczęście – natura pozwoli Ci być obok niej. Na chwilÄ™. Bez sÅ‚ów, bez haÅ‚asu, bez uprzedzeÅ„.

cmentarz słoni
Zgodnie z lokalnÄ… opowieÅ›ciÄ…, stare sÅ‚onie przychodzÄ… na swoje ostatnie dni na tak zwany „cmentarz sÅ‚oni”. Faktem jest, że starsze osobniki czÄ™sto oddzielajÄ… siÄ™ od stada i pozostajÄ… w obszarach bogatych w wodÄ™ oraz delikatnÄ… roÅ›linność. Dla wielu z nich staje siÄ™ to ostatnim domem.
Dzieje siÄ™ tak m.in. dlatego, że z wiekiem sÅ‚onie tracÄ… zÄ™by trzonowe i nie sÄ… już w stanie rozdrabniać twardszych roÅ›lin. PozostajÄ… tam, gdzie mogÄ… siÄ™gnąć trÄ…bÄ… po miÄ™kkÄ… trawÄ™ i Å‚atwo dostÄ™pne źródÅ‚a wody. Takie miejsca dajÄ… im idealne warunki, by spÄ™dzić ostatnie tygodnie życia.
Ten sÅ‚oÅ„ byÅ‚ bardzo stary – widać to po jego zmarszczonej skórze, potężnych kÅ‚ach i powolnym, pewnym kroku. ByÅ‚ ogromny, spokojny, ale nie baÅ‚ siÄ™ niczego. PrzeszedÅ‚ obok naszego samochodu tak blisko, że można byÅ‚o poczuć jego obecność, siłę i mÄ…drość. W Afryce mówi siÄ™, że stare sÅ‚onie „wiedzÄ…, kiedy odejść”. PatrzÄ…c na tego osobnika, trudno byÅ‚o siÄ™ z tym nie zgodzić.
To było spotkanie pełne respektu. W ich świecie to my jesteśmy gośćmi.

Spojrzenie pelikana
Czy kiedykolwiek spojrzeliÅ›cie pelikanowi prosto w oczy? Te oczy sÄ… intensywnie czerwone – jakby miaÅ‚ w sobie coÅ› zupeÅ‚nie nie z tego Å›wiata. A do tego jego pióra – miÄ™kkie, delikatne, kompletnie inne, niż siÄ™ spodziewaÅ‚em po tak dużym ptaku.
To byÅ‚o w Walvis Bay, w Namibii, kiedy wypÅ‚ynÄ™liÅ›my w stronÄ™ cypla. W pewnym momencie na pokÅ‚adzie pojawiÅ‚y siÄ™ pelikany. Po prostu usiadÅ‚y obok nas, jakby robiÅ‚y to codziennie. ByÅ‚y ciekawskie, ogromne, wrÄ™cz przepychaÅ‚y siÄ™ miÄ™dzy pasażerami, ale nie agresywnie – po prostu z pewnoÅ›ciÄ… siebie.
DorosÅ‚y pelikan może ważyć nawet 14–15 kilogramów, a jego charakterystyczny worek pod dziobem potrafi pomieÅ›cić do 13 litrów wody. To naprawdÄ™ robi wrażenie, kiedy masz takiego ptaka na wyciÄ…gniÄ™cie rÄ™ki i widzisz każdy detal jego ciaÅ‚a – od piór, przez spojrzenie, aż po ten niesamowity dziób.
NakarmiliÅ›my je rybami, ale prawdziwa nagroda byÅ‚a inna – to, że daÅ‚y siÄ™ zbliżyć, że przez chwilÄ™ byÅ‚o siÄ™ częściÄ… ich Å›wiata. Dla mnie to jedno z tych doÅ›wiadczeÅ„, które zostaje nie tylko w folderze „wildlife”, ale w pamiÄ™ci na dÅ‚ugo.

Boisko na krańcu świata
To boisko to jedno z najbardziej ikonicznych miejsc dla każdego fana zdjęć z drona. Henningsvær Stadion, poÅ‚ożone na wyspie Hellandsøya, w sercu norweskich Lofotów, wyglÄ…da z góry jak zielony prostokÄ…t wrzucony miÄ™dzy skaÅ‚y, suszarnie ryb i lodowate morze.
ByÅ‚em tam dwa razy. Za pierwszym razem podróżowaÅ‚em kamperem z rodzinÄ…. SpaliÅ›my na parkingu nieÅ›wiadomi, że 100 metrów obok znajduje siÄ™ miejsce, o którym marzyÅ‚em żeby je sfotografować. MiaÅ‚em drona w plecaku, byÅ‚o piÄ™kne Å›wiatÅ‚o, zorza, wszystko siÄ™ zgadzaÅ‚o… poza lokalizacjÄ…, której po prostu nie sprawdziÅ‚em. Gdy siÄ™ zorientowaÅ‚em, byliÅ›my już 50 km dalej, a zegarek nie pozwalaÅ‚ zawrócić – prom czekaÅ‚. Przez kilka lat nie mogÅ‚em sobie tego darować.
Za drugim razem wróciÅ‚em już z planem. DziÄ™ki mojej znajomej Edycie, która prowadzi domki w Kraemmervika Havnna Lofotach, dotarliÅ›my dokÅ‚adnie tam, gdzie trzeba. OdpaliÅ‚em drona i zrobiÅ‚em zdjÄ™cie, które od dawna chodziÅ‚o mi po gÅ‚owie.
Na żywo to po prostu boisko – urocze, ale niepozorne. Z góry – coÅ› totalnie niecodziennego. Zapach suszonych ryb, krzyki mew i cisza morza w tle tworzÄ… kontrast, który trudno opisać. Ale z góry to wszystko ukÅ‚ada siÄ™ w idealnÄ… kompozycjÄ™.

magia nocnego spotkania
ObudziÅ‚em siÄ™ w Å›rodku nocy w swoim namiocie dachowym, rozÅ‚ożonym na dachu pick-upa, z klasycznÄ… drabinkÄ… prowadzÄ…cÄ… na dóÅ‚. Gdy uchyliÅ‚em suwak, żeby zobaczyć co dzieje siÄ™ na zewnÄ…trz - zobaczyÅ‚em coÅ› niespodziewanego – grupa zebr pasÅ‚a siÄ™ tuż przy aucie, dokÅ‚adnie pod moim wejÅ›ciem.
Nie mogłem zejść, bo jedna z nich stała niemal centralnie pod drabiną. Przez chwilę tylko siedziałem i patrzyłem, przecierając oczy, nie do końca pewien, czy to co widzę jest prawdziwe.
A potem podniosÅ‚em gÅ‚owÄ™ i zrozumiaÅ‚em, że to jeden z tych momentów, które zdarzajÄ… siÄ™ raz. Niebo nad nami byÅ‚o absolutnie czyste – widać byÅ‚o setki gwiazd i wyraźnÄ… wstÄ™gÄ™ Drogi Mlecznej. Zebra staÅ‚a nieruchomo, jakby pozowaÅ‚a, a wokóÅ‚ panowaÅ‚a zupeÅ‚na cisza.
ChwyciÅ‚em aparat i latarkÄ™, ustawiÅ‚em dÅ‚ugi czas naÅ›wietlania i spróbowaÅ‚em uchwycić ten kadr – zanim caÅ‚a scena siÄ™ rozpÅ‚ynie. W rzeczywistoÅ›ci byÅ‚o tam wiÄ™cej zebr, ale ta jedna zostaÅ‚a w kadrze najdÅ‚użej – i to wÅ‚aÅ›nie jÄ… udaÅ‚o siÄ™ uchwycić, zanim siÄ™ oddaliÅ‚y.
To zdjÄ™cie to dla mnie nie tylko nocne ujÄ™cie dzikiego zwierzÄ™cia. To wspomnienie momentu, kiedy noc, natura i niesamowita cisza skÅ‚adajÄ… siÄ™ w coÅ›, co trudno powtórzyć.

Cisza drapieżnika
SÅ‚oÅ„ce dopiero wschodziÅ‚o, Å›wiatÅ‚o jeszcze miÄ™kkie, a on…już tam byÅ‚. Gepard. LeżaÅ‚ w trawie, ale caÅ‚a jego sylwetka mówiÅ‚a jedno: gotowość. Nie do skoku, nie do biegu – do bycia sobÄ…. To już wystarczaÅ‚o żeby nie chcieć pójść na Å›niadanie.
Gepard to jedno z tych zwierzÄ…t, które majÄ… w sobie coÅ› wiÄ™cej niż tylko elegancjÄ™. Kryje siÄ™ w nim spokój, skupienie i moc, która nie wymaga wysiÅ‚ku. Kiedy rusza do biegu, każdy jego ruch staje siÄ™ poezjÄ… w ruchu, ale nawet wtedy, gdy po prostu obserwuje Å›wiat - tak jak na tym zdjÄ™ciu - hipnotyzuje swoim spojrzeniem.
ZdarzyÅ‚o mi siÄ™ widzieć gepardy w różnych momentach: kiedy matka z mÅ‚odym koÅ„czyÅ‚a polowanie, kiedy hiena przepÄ™dzaÅ‚a je od zdobyczy, kiedy przechodziÅ‚y tuż obok auta. Ale to spotkanie – spokojne, intymne, pierwsze – zostaje najdÅ‚użej.
Gepard nie ryczy jak lew. On mruczy. Głęboko, nisko, aż czuć to w klatce piersiowej. I choć to najwiÄ™kszy z kotów, który potrafi naprawdÄ™ mruczeć, jest w tym coÅ› domowego… i zupeÅ‚nie dzikiego jednoczeÅ›nie.

Å»yrafy – symbole afrykaÅ„skiego krajobrazu
W sercu Serengeti, poÅ›ród zÅ‚ocistych traw, wyÅ‚oniÅ‚y siÄ™ one – żyrafy. PotrafiÄ… mieć nawet sześć metrów wysokoÅ›ci. PoruszajÄ… siÄ™ w tempie, które wydaje siÄ™ być oderwane od rzeczywistoÅ›ci. Dla mnie to jedne z najbardziej hipnotyzujÄ…cych zwierzÄ…t na Å›wiecie. Ich obecność zmienia każdy krajobraz w coÅ› wyjÄ…tkowego.
To wÅ‚aÅ›nie żyrafy nadajÄ… safari ten niepowtarzalny rytm. SÄ… ciekawskie, Å‚agodne, a jednoczeÅ›nie majestatyczne. Ich dÅ‚ugie, chwytne jÄ™zyki – nawet do 45 cm – potrafiÄ… wyciÄ…gać liÅ›cie spomiÄ™dzy kolców akacji, które sÄ… tak ostre, że jeden przebiÅ‚ mi but na wylot i zostawiÅ‚ pamiÄ…tkÄ™ w stopie na resztÄ™ wyjazdu. A one po prostu manewrujÄ… miÄ™dzy tymi kolcami z precyzjÄ… chirurga.
Podczas safari uczyliÅ›my siÄ™ je rozróżniać – samce majÄ… grubsze i tÄ™pe na koÅ„cach ossikony (czyli „rogi”), u samic sÄ… cieÅ„sze i bardziej spiczaste. Ale poza tym – wystarczy patrzeć. Można godzinami. Bo każda z nich wyglÄ…da jak sen, który ktoÅ› narysowaÅ‚ z rozmachem.
Dla mnie to wÅ‚aÅ›nie one sÄ… esencjÄ… safari – ciche, wielkie, nierealnie piÄ™kne.

Esencja safari
JeÅ›li miaÅ‚bym wskazać jedno zwierzÄ™, które natychmiast przywoÅ‚uje na myÅ›l AfrykÄ™, to – obok żyrafy – byÅ‚aby to wÅ‚aÅ›nie zebra. Z pozoru tak bliska naszemu koniowi, a jednak caÅ‚kowicie dzika. Do dziÅ› nikomu nie udaÅ‚o siÄ™ jej udomowić. I może wÅ‚aÅ›nie dlatego jest tak symboliczna – niezależna, nieprzewidywalna, wolna.
To zdjÄ™cie zrobiÅ‚em w Namibii. Zebra staÅ‚a w otwartej przestrzeni, idealnie oÅ›wietlona, jakby pozowaÅ‚a. Te czarno-biaÅ‚e pasy to nie tylko wzór – to przemyÅ›lany mechanizm przetrwania. Kolory nagrzewajÄ… siÄ™ w różnym tempie, tworzÄ…c nad zebrÄ… mikrowiry powietrza, które pomagajÄ… jej siÄ™ chÅ‚odzić. Do tego ustawiajÄ… siÄ™ w grupach tak, że ich kontury zlewajÄ… siÄ™ w jednÄ… masÄ™, by zmylić drapieżnika.
A jednak, poza całą tÄ… funkcjonalnoÅ›ciÄ…, zebra po prostu… wyglÄ…da. Ma w sobie coÅ› hipnotyzujÄ…cego. Minimalizm graficzny w Å›rodku natury. I ten dźwiÄ™k – charakterystyczne krótkie parskanie, które od razu przypomina sceny z „Króla Lwa”.
Dla mnie to wÅ‚aÅ›nie zebra jest esencjÄ… safari. Dzika elegancja, która nie potrzebuje żadnych dodatków.

Król lew
Nie ma chyba bardziej majestatycznego widoku w Afryce. To wÅ‚aÅ›nie dla takich chwil ludzie jadÄ… tysiÄ…ce kilometrów – by choć raz zobaczyć go na wÅ‚asne oczy. Choć znaÅ‚em ten obraz z filmów przyrodniczych, to rzeczywistość totalnie mnie zaskoczyÅ‚a.
Zawsze myÅ›laÅ‚em, że lwy sÄ… gdzieÅ› daleko, że polujÄ… w ukryciu, a ich ofiary pasÄ… siÄ™ w innych częściach sawanny. A tu – scena zupeÅ‚nie inna. Lwy leżą sobie 50 metrów od stad zebr, gnu, żyraf. Wszystko dzieje siÄ™ niemal obok siebie. Afryka nie dzieli przestrzeni – ona jÄ… wspóÅ‚dzieli.
Ten lew, którego widzisz na zdjÄ™ciu, leżaÅ‚ niemal niezauważalnie w trawie. W tle majaczyÅ‚a sylwetka bawoÅ‚u. Niby nic siÄ™ nie dziaÅ‚o, ale napiÄ™cie byÅ‚o namacalne. Po chwili, zupeÅ‚nie niespodziewanie, rozlegÅ‚ siÄ™ jego potężny ryk. Wtedy wszystko siÄ™ zatrzymaÅ‚o. Wszyscy zamilkli. DźwiÄ™k przetoczyÅ‚ siÄ™ przez ciaÅ‚o tak mocno, że trudno byÅ‚o ustać na nogach.
To byÅ‚ ten moment, kiedy naprawdÄ™ zrozumiaÅ‚em, co oznacza tytuÅ‚ „króla zwierzÄ…t”. Nie potrzeba żadnej akcji. Wystarczy obecność…i gÅ‚os.

Symbioza na sawannie
Na pierwszy rzut oka to po prostu zdjÄ™cie żyrafy – uchwyconej w póÅ‚kroku, w Å›wietle zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca, na tle otwartej przestrzeni. Dopiero przy bliższym przyjrzeniu siÄ™ dostrzegÅ‚em, że na jej grzbiecie siedzÄ… dwa maÅ‚e ptaki. Najpierw myÅ›laÅ‚em, że to zabrudzenie na obiektywie. Ale nie – to byli żoÅ‚ny lub bÄ…kojady czerwonodziobe – ptaki, które czÄ™sto wspóÅ‚pracujÄ… z dużymi ssakami.
To jeden z przykÅ‚adów tej niesamowitej afrykaÅ„skiej symbiozy. Ptaki siadajÄ… na grzbiecie żyrafy i wyjadajÄ… pasożyty z jej skóry np. kleszcze. Dla żyrafy to ulga, dla ptaka – uczta. Choć trudno to zauważyć od razu, to wÅ‚aÅ›nie takie subtelne połączenia tworzÄ… caÅ‚y rytm życia na sawannie.
LubiÄ™ to zdjÄ™cie nie tylko za kadr, ale wÅ‚aÅ›nie za tÄ™ historiÄ™ ukrytÄ… w cieniu. Bo dzika natura to nie tylko dramaty drapieżników i ofiar, ale też ciche wspóÅ‚istnienie, którego czÄ™sto nie dostrzegamy.

Bawoły w burzy
Do tej pory myÅ›laÅ‚em, że afrykaÅ„ska przyroda to gÅ‚ównie upaÅ‚, palÄ…ce sÅ‚oÅ„ce i suche powietrze. Aż do momentu, gdy trafiÅ‚em do Ngorongoro – krateru poÅ‚ożonego na wysokoÅ›ci okoÅ‚o 1400 metrów nad poziomem morza. Tu noce bywajÄ… zimne, a temperatury potrafiÄ… spaść nawet poniżej zera. Co ciekawe – dzikie zwierzÄ™ta, które wyobrażamy sobie tylko w tropikalnym żarze, doskonale sobie tu radzÄ….
Ten kadr powstaÅ‚ w zupeÅ‚nie nieoczekiwanym momencie. ChwilÄ™ wczeÅ›niej jechaÅ‚em jeszcze w koszulce, w sÅ‚oÅ„cu. A po chwili, nagle zerwaÅ‚ siÄ™ wiatr, pojawiÅ‚y siÄ™ chmury i zaczÄ…Å‚ padać grad. Prawdziwy, twardy grad, wielkoÅ›ci niemal pięści. W tym samym czasie przed nami przeszÅ‚o stado bawoÅ‚ów - jednego z przedstawicieli tzw. Wielkiej PiÄ…tki Afryki.
BawoÅ‚y to potężne zwierzÄ™ta, ważące nawet do 900 kg. SÄ… nieprzewidywalne, silne, a ich obecność budzi respekt nawet u lwów. Widok samotnego bawoÅ‚u wyÅ‚aniajÄ…cego siÄ™ z mgÅ‚y deszczu i gradu byÅ‚ jak zmiana scenografii w filmie – natura przestawiÅ‚a Å›wiatÅ‚o, dźwiÄ™k i atmosferÄ™ w zaledwie kilka minut.
To zdjęcie pokazuje, jak bardzo Afryka potrafi zaskoczyć.

Między piaskiem a słońcem
Nigdy nie przypuszczaÅ‚em, że zamieszkam w Dubaju - a jednak, na kilka miesiÄ™cy staÅ‚ siÄ™ moim domem. Jednym z najważniejszych rytuaÅ‚ów tego czasu byÅ‚y dla mnie wieczorne wyjazdy na pustyniÄ™ – na wydmy, które zaczynaÅ‚y oddychać dopiero przy zachodzie sÅ‚oÅ„ca.
W ciÄ…gu dnia życie w Dubaju toczy siÄ™ pod klimatyzacjÄ… – w autach, centrach handlowych, mieszkaniach. WyjÅ›cie na zewnÄ…trz przypomina próbÄ™ funkcjonowania w rozgrzanej saunie. Dopiero o wschodzie lub przy zachodzie sÅ‚oÅ„ca można naprawdÄ™ poczuć przestrzeÅ„.
To zdjÄ™cie powstaÅ‚o wÅ‚aÅ›nie wtedy – na jednej z takich wydmowych wypraw. Modelka zabraÅ‚a ze sobÄ… starÄ… czarnÄ… sukienkÄ™, ponieważ od dawna chodziÅ‚o mi po gÅ‚owie uchwycenie tej ciszy i surowej elegancji pustyni. Piasek miaÅ‚ idealnÄ… teksturÄ™, Å›wiatÅ‚o byÅ‚o miÄ™kkie, a horyzont nieskoÅ„czony. Na tej samej pustyni chwilÄ™ wczeÅ›niej mijaliÅ›my wielbłądy i Arabów grillujÄ…cych przy swoich terenówkach, przerobionych jak z Mad Maxa – zderzaki, wciÄ…garki, flagi.
Pustynia pod Dubajem to nie tylko krajobraz – to styl życia, ucieczka z miasta, rytuaÅ‚, spotkanie z czymÅ› pierwotnym.

Strażnicy pamięci Damara
W Namibii odwiedziÅ‚em tzw. Living Museum of Damara – miejsce, które ma na celu zachowanie i pokazanie tradycyjnego stylu życia jednego z najstarszych ludów poÅ‚udniowej Afryki. To wÅ‚aÅ›nie tam po raz pierwszy usÅ‚yszaÅ‚em jÄ™zyk, który brzmi jak muzyka z klikania. JÄ™zyk Damara, peÅ‚en charakterystycznych mlasków i uderzeÅ„ jÄ™zyka o podniebienie. Brzmi jakby każda sylaba byÅ‚a rytmem.
ZobaczyÅ‚em jak ludzie radzili sobie kiedyÅ› z życiem w peÅ‚nym sÅ‚oÅ„cu i bez dostÄ™pu do wspóÅ‚czesnych narzÄ™dzi. Lecznicze napary robione z wysuszonych odchodów sÅ‚onia, ochrona skóry dziÄ™ki czerwonym glinkom i sproszkowanym kamieniom, ubrania zszywane ze skór dzikich zwierzÄ…t – wszystko zaskakiwaÅ‚o prostotÄ… i skutecznoÅ›ciÄ….
To byÅ‚o wiÄ™cej niż pokaz – to byÅ‚o spotkanie z wiedzÄ…, która powstaÅ‚a z obserwacji przyrody, z koniecznoÅ›ci przetrwania i z szacunku do ziemi. Osoby, które tam spotkaliÅ›my, nie peÅ‚niÅ‚y roli aktorów. Byli prawdziwymi strażnikami pamiÄ™ci. Z uÅ›miechem, otwartoÅ›ciÄ… i spokojem, których czÄ™sto brakuje w dzisiejszym Å›wiecie.